Przejdź do treści

Maj: podsumowanie i polecajki

marka osobista

Koniec maja…! Muszę przyznać, że ten miesiąc minął mi niezwykle szybko. Pewnie dlatego, że był bardzo dynamiczny: działo się mnóstwo, i to chyba w każdym aspekcie mojego życia. Tutaj oczywiście skupię się na tej graficzno-przedsiębiorczej części – tym sposobem artykuł, który właśnie czytasz, otworzy nową blogową serię, dotyczącą rozwoju marki osobistej.

To nie będzie ekspercki tekst o identyfikacji wizualnej twojej marki, ale i tak da ci wartość: naukę i inspirację. Jak? Bo pokażę tutaj od podszewki, co i jak robiłam, jak działałam oraz czego unikałam, żeby znaleźć się dzisiaj ze swoją działalnością tu, gdzie jestem: o krok bliżej do spełnienia swoich marzeń.

Biznes to ludzie. Nie byłabym tu, gdzie jestem, gdybym po drodze nie trafiła na świetnych ludzi, ich wiedzę i produkty, które pomogły mi ogarnąć to, czego inaczej bałabym się nawet dotknąć. Na koniec artykułu znajdziesz polecajki związane z biznesem online. To one niejednokrotnie ratowały mi tyłek, kiedy coś poszło nie tak i zatrzymywały w biegu, chroniąc bez popełnieniem błędu. Mam nadzieję, że i tobie się przydadzą.

marka osobista

Maj na blogu

Jeszcze nie tak dawno zastanawiałam się, jak zrobić stronę internetową bez programowania, a potem nadszedł maj – i po prostu zaczęłam pisać bloga i tworzyć swój wizerunek w sieci.

No dobra, to nie było tak po prostu. W maj weszłam z gotowym kalendarzem publikacji i jako tako opracowaną strategią. Chciałam dać się poznać światu, pisząc dobre, merytoryczne teksty, bez ściemy i prostym językiem. Jednocześnie tak rozdzieliłam tematy, żeby powoli budować sobie bazę treści, do których w przyszłości będę odsyłać i które będę mogła poddać recyklingowi w innych kanałach.

Czy udało mi się spełnić założenia? No cóż, nie wszystkie zaplanowane teksty trafiły na bloga, bo życie zrobiło swoje i skutecznie skróciło mój czas na działanie. Z kilku rzeczy sama zrezygnowałam, bo zdałam sobie sprawę, że może nie są aż tak fajne i cudowne, jak początkowo mi się wydawało. Ale na szczęście mam zasadę, dzięki której takie zmiany nie przekreślają szansy na realizację moich celów. Zasada brzmi: zawsze zakładaj, że zrealizujesz tylko 80% planu i opracuj go tak, aby te 80% i tak doprowadziło cię do celu. Brzmi źle, ale działa dobrze, a przecież o to chodzi.

Majowe artykuły na blogu

marka osobista polecajki

Maj w statystykach

Na samym początku przyznam się do małej wtopy: nie od razu zainstalowałam na stronie Google Analytics, mimo że wiedziałam, że powinnam to zrobić. Włączyła mi się prokrastynacja, zawsze było coś ważniejszego do ogarnięcia. Z tego powodu statystyk dorobiłam się dopiero po połowie miesiąca i jeszcze nie całkiem zdążyłam je rozgryźć.

Niemniej jednak, choć nie miałam ani narzędzi do analizy, ani (o zgrozo!) konkretnych, liczbowych założeń co do zasięgów mojego bloga, muszę przyznać, że jest w porządku. W pierwszym miesiącu działalności dorobiłam się 97 unikalnych użytkowników, oczywiście – wszyscy są nowi. Może to nie dużo, ale za ile odsłon! W sumie, kochana czytelniczko, przyczyniłaś się do wygenerowania prawie 600 odsłon na moim www. Myślę, że to oraz fakt, że już teraz ponad 15% czytelników powraca na bloga – to całkiem niezły wynik na tym etapie.

Zdecydowanie najwięcej czytelników trafiło do mnie z instagrama – wcale mnie to nie dziwi, bo bardzo lubię tę platformę i regularnie prowadziłam tam promocję moich tekstów. I to nie byle jaką, a taką, która dawała dodatkową wartość. Nie powiem, wymagało to dużo pracy i anielskiej cierpliwości mojego chłopaka, gdy po raz piąty nagrywałam to samo story, przeszkadzając mu w słuchaniu muzyki. Ale, jak widać, było warto. Same w sobie statystyki instagrama też spełniły moje założenia, choć zdecydowanie nie są różowe. Wyjaśniam tę kwestię właśnie na insta. Wpadniesz?

jak zbudować markę osobistą

Majowe polecajki

Tworzę bloga po to, żeby zrobić biznes – i nie zamierzam tego ukrywać. Skoro mogę dać darmową wartość w artykułach, a jednocześnie sprawić, żeby mój portfel nie świecił pustkami – to super! Dwie pieczenie na jednym ogniu to sytuacja win-win i zdecydowanie powód do dumy.

Ale, jak pisałam we wstępie do tego tekstu, biznes to ludzie. Od neidawna widzę biznes jako siatkę znajomości i kontaktów, relacji z odbiorcami, klientami i innymi biznesami. Dzięki tym relacjom trafiłam na mnóstwo produktów, rozwiązań i osób, które realnie przyczyniły się do tego, że teraz z dumą piszę ten tekst. Kilka z nich koniecznie muszę polecić.

Webinar Worqshop

W maju wzięłam udział w darmowym webinarze Kasi o strategii tworzenia treści, które realizują cele. Co nieco już w tym temacie wiem, ale webinar pomógł mi uporządkować tę wiedzę. Kasia podrzuciła też kilka rozwiązań, które od razu wprowadziłam w życie – między innymi w czasie planowania treści na następny kwartał. Jak to mówią, stay tuned, bo będzie się działo.

Iza Czaplewska

Robota, którą ta dziewczyna odwala, będąc w zaawansowanej ciąży – czapki z głów. Izę obserwuję na instagramie, gdzie dzieli się wiedzą dotyczącą księgowości, potrzebną osobom u progu własnej działalności – czyli dokładnie mnie. Poza tym, co widać na jej profilu i blogu, muszę przyznać, że jest fantastyczną osobą! Mam kilka wątpliwości, związanych z dostępnymi dla mnie i opłacalnymi formami prowadzenia biznesu. Choć Iza nie prowadzi jeszcze konsultacji księgowych, i tak odpowiedziała mi na pytania, które odważyłam się zadać jej w wiadomości prywatnej. Zdecydowanie polecam i sama czekam z niecierpliwością na możliwość podjęcia z nią regularnej współpracy.

Grupa biznesowa PSC

Do grupy związanej z biznesem online należę już od kilku lat, ale nigdy nie była mi tak pomocna, jak teraz. Głównie dlatego, że nie jestem (jeszcze) obcykana w biznesach i muszę się dowiedzieć mnóstwa podstawowych rzeczy, związanych z księgowością, przepisami prawnymi, fakturami… odpowiedzi na niektóre pytania szukam u specjalistów, ale wolę dotrzeć do takich, których ktoś już poleca, wiadomo. No i – szczerze mówiąc – na grupie staram się też sama służyć radą, związaną z grafiką i brandingiem. Dzięki temu daję się poznać szerszemu gronu, które w dodatku częściowo reprezentuje moją grupę docelową. Czy może być lepiej?

Słowo na koniec

Piszę ten tekst i wyobrażam sobie, jak za pół roku, rok, dwa wracam do niego i porównuję swoje efekty. Mogę prześledzić ścieżkę, którą pokonałam, miesiąc po miesiącu, i wyciągnąć wnioski. I nie tylko ja. Wszyscy, którzy zadadzą sobie pytanie: „Jak jej się to kurczę udało?”, będą mieli czarno na białym wypisaną odpowiedź.

Brzmi butnie? Być może, ale przecież trzeba stawiać sobie ambitne cele, a do odważnych świat należy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *