Przejdź do treści
własna firma - podcast o grafice

Własna firma – sukcesy, porażki i wnioski po dwóch latach prowadzenia działalności. Graficzna Strona Biznesu #03

Nie wiem, kiedy to zleciało, ale 3 września 2022 minęły dwa lata, odkąd oficjalnie zarejestrowałam swoją działalność gospodarczą w hiszpańskim urzędzie. Własna firma – kto by pomyślał?!

No cóż – ja. Od dawna czułam, że tkwienie na etacie nie jest dla mnie, a praca zdalna to coś, w czym czuję się jak ryba w wodzie. Dyscyplina, konsekwencja, wyznaczanie celów, a potem dążenie do ich realizacji – to jest to, czego chciałam i nadal chcę w swoich życiu zawodowym. I jasne, czasami jest kolorowo, czasami wręcz przeciwnie, ale mimo wszystko – po dwóch latach jestem pewna, że wybrałam dobrze, choć oczywiście nie obyło się bez błędów i porażek.

Zapraszam na zestawienie 3×10 – 10 sukcesów, 10 błędów i 10 wniosków na drugie urodziny mojej firmy. (Kolejność przypadkowa).

Ten artykuł jest jednocześnie luźną transkrypcją 3 odcinka podcastu Graficzna Strona Biznesu. Posłuchaj go już teraz:

Posłuchaj także na Spotify oraz w aplikacjach do podcastów.

10 sukcesów i dobrych decyzji na drugie urodziny firmy

Zakładając firmę, byłam przekonana, że mam szansę na sukces. Gdyby nie to, pewnie nie zdecydowałabym się na ten krok. Wiedziałam też, że będę decydować o wielu sprawach, i miałam nadzieję, że choć jakaś część tych decyzji będzie dobra. I dokładnie tak było! Oto 10 dobrych decyzji i sukcesów, które popełniłam wciągu ostatnich dwóch lat:

1. Odpalenie podcastu, który rozruszał też mój newsletter

To dość dawno podjęta decyzja, ale całkiem niedawno zmieniona w realne działanie. Podcast Graficzna Strona Biznesu ma się całkiem dobrze, a dodatkowo rozruszał nieco JusLetter, bo pełne transkrypcje odcinków wysyłam tylko do osób, zapisanych na listę słuchaczek. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

.

2. Delegowanie niektórych zadań

Zarówno ich automatyzowanie za pomocą odpowiednich narzędzi, jak i zlecenie ich podwykonawcom. Żeby było jasne – nie zatrudniam zespołu ludzi ani botów. Ale wystarczyło, żebym przestała sama zajmować się kilkoma tematami, aby uwolnić całkiem sporo czasu w kalendarzu.

3. Zbieranie opinii od klientów i projektów do portfolio

Po każdej większej współpracy proszę klienta o napisanie mi kilku słów opinii. Nie wszystkie umieszczam w sieci, ale wszystkie gromadzę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą. Dbam też o to, aby w umowach, które podpisuję, był zapis, który pozwala mi wykorzystać stworzone projekty w portfolio. Nawet jeśli ono ciągle jeszcze nie jest gotowe.

4. Określenie dokładnie swojej idealnej klientki i tematyki, którą się zajmuję

I to od samego początku. Od pierwszego dnia pracy na moją marką osobistą wiedziałam, że zwracam się go przedsiębiorczych kobiet, które prowadzą małe firmy, jednoosobowe działalności albo budują markę osobistą. Tylko tyle i aż tyle, bo pozwoliło mi od razu dotrzeć do moich klientek! Uwierzcie lub nie, ale zanim sama wysłałam komuś ofertę, to… klientki same się odezwały!

Z tematyką działalności było podobnie: grafika dla biznesów online oraz social media. Nie obyło się bez odpłynięcia w zupełnie inne nisze, ale na szczęście opamiętałam się na tyle wcześnie, że nie skomplikowałam sobie życia.

5. Rozszerzenie oferty o projektowanie stron internetowych

Kilka miesięcy temu postanowiłam rozszerzyć wachlarz swoich usług o projektowanie stron internetowych. Strzał w dziesiątkę – kilka dni po podjęciu tej decyzji postawiłam pierwszy landing page na zlecenie, a teraz większość potencjalnych klientek kontaktuje się właśnie w sprawie… strony www.

identyfikacja wizualna marki - kolorystyka

6. Jednocześnie zawężenie oferty do czterech rodzajów usług

W tym samym czasie postanowiłam sprecyzować swoją ofertę i współpracować z klientkami tylko w zakresie:

Nie męczę się z projektami, które mi nie leżą, a klientki dostają usługę na wyższym poziomie niż gdybym rozdrabniała się również na inne projekty.

7. Wejście do masterminda z konkretnym celem

W ciągu dwóch lat 3 razy byłam w mastermindzie. Dwa z nich miały konkrety cel, jeden nie. I muszę powiedzieć, że bez celu… donikąd nie zaszłam. Niby oczywiste, a jednak nie do końca.

8. Dołączenie do PSC w swoim czasie

Moja współpraca z Gangiem PSC zakończyła się kilka miesięcy temu w nie najłatwiejszych okolicznościach, ale i tak uważam, że praca w tym fantastycznym zespole była wspaniałym doświadczeniem. Bardzo dużo się nauczyłam i poznałam cudowne osoby, z którymi nadal łączą mnie kontakty zawodowe i prywatne. Poza tym miałam okazję przetestować, jak procuje się w zespole marketingowym.

9. Excel do wyceniania i minimalne stawki podane na stronie internetowej

Wycenianie to nadal nie jest moja mocna strona, ale stworzenie odpowiedniego „liczydła” w Excelu bardzo w tym pomaga. Minimalne stawki za poszczególne rodzaje projektów umieściłam też w ofercie na stronie internetowej, głównie po to, aby pod żadnym pozorem nie wyceniać taniej – bo taką niestety mam tendencję.

10. Dopasowanie swojej identyfikacji wizualnej do Instagrama

Brzmi co najmniej nieprofesjonalnie, bo jak to tak: projekt identyfikacji przygotowany w oparciu o… Instagram?! Ale moje podejście jest bardzo pragmatyczne: identyfikacja wizualna marki to narzędzie, które ma pracę ułatwiać, a nie utrudniać. Skoro więc z Instagrama korzystam codziennie, to warto, aby moja paleta kolorów tego nie komplikowała. Więcej o tym, co kolory mojej marki mają wspólnego z edytorem Insta Stories, opowiadam w podcaście o grafice.

własna firma - czy warto? wnioski

10 błędów freelancerki, które popełniłam

Decydując się na pracę jako freelancerka w swojej własnej firmie, wiedziałam, że bez błędów, pomyłek i porażek się nie obejdzie. Oto 10 z nich, które popełniłam:

1. Zbyt niskie ceny

Kiedy zaczęłam swoją działalność, miałam ogromny kompleks bycia graficzką bez studiów, a w związku z tym – również bez portfolio, wypełnionego projektami, przygotowanymi na uczelni. Dlatego wydawało mi się, że jedyne, czym mogę konkurować, to cena. Na szczęście teraz już wiem, że to błąd, a ukończenie studiów z zakresu projektowania nijak ma się do jakości świadczonych usług.

2. Nietworzenie portfolio na bieżąco

Wstyd się przyznać, ale moje portfolio… wciąż nie powstało. Mam bardzo dużo materiałów, które powinnam w nim umieścić i gdybym robiła to regularnie od samego początku, to teraz byłoby gotowe. Niestety, temat portfolio odkładałam na wieczne nigdy i teraz jestem zmuszona zbudować całość w zasadzie od zera.

3. Zbyt długi termin płatności na fakturach

Tworząc dla siebie wzór faktury, sprawdziłam, jakie elementy powinnam na niej umieścić. Jednym z nich była data płatności, którą ustaliłam na 14 dni od daty wystawienia faktury. Niestety zdarzyła mi się współpraca, w której klient czekał do ostatniego dnia, a ja siedziałam jak na szpilkach, nie widząc, kiedy wreszcie dotrą do mnie pieniądze. Po tej sytuacji skróciłam termin do 7 dni. Zdecydowanie nie chcę powtarzać tego dwutygodniowego stresu.

4. Branie projektów jak leci

Zaczynając graficzny freelans, nie wiedziałam, jakie projekty lubię tworzyć, a jakie niekoniecznie. Nie miałam też doświadczenia ani opinii, dlatego przyjmowałam wszystkie współpracę. Kubki, vouchery do druku, skład e-booka, projekt koszulki, ilustracje… To był błąd, bo często zapoznanie się z estetyką i potrzebami danej marki zajmowało więcej czasu, niż realnie spędzałam na projektowaniu. Uważam jednak, że ten błąd musiałam popełnić, aby dowiedzieć się, jakie projekty chcę realizować, a jakich absolutnie nie.

5. Wysyłanie wycen w treści maila

Przez długi czas wyceny projektów wysyłałam po prostu w treści maila. Powodowało to, że kiedy przychodziło do rozliczenia za projekt, musiałam przedzierać się przez skrzynkę pocztową w poszukiwaniu odpowiedniej wiadomości, a kiedy musiałam wycenić podobne zlecenie, nie miałam punktu odniesienia i całą pracę wykonywałam ponownie. Na szczęście poszłam po rozum do głowy i zaczęłam przygotowywać wyceny jako pliki PDF, które trzymam w odpowiednim folderze na komputerze.

6. Stawianie projektów dla klientów ponad własnymi

Półtora roku temu zapowiedziałam, że tworzę e-booka o identyfikacji wizualnej. Uwaga, spoiler: on nadal nie powstała, bo zawsze projekty dla klientów były ważniejsze niż działania nad moimi produktami. Poszłam jednak po rozum do głowy i niedługo do sprzedaży trafia e-book o marketingu w social mediach stworzyłam e-booka o skutecznych social mediach.

A wspomniana publikacja o identyfikacji? Na pewno kiedyś powstanie.

7. Niezmienienie księgowej w odpowiednim momencie

Współpraca z moją pierwszą księgową była poprawna do czasu, kiedy… postanowiłam założyć sklep online. Brak zrozumienia mojego modelu biznesowego przez księgową oraz to, że nie znała specyficznych dla niego przepisów, spowodowały, że otwarcie sklepu opóźniło się o kilka miesięcy. Teraz wiem, że widząc pierwsze problemy, powinnam była zmienić biuro księgowe, zamiast czekać, aż to, co nie działa, samo się naprawi.

8. Niepodpisywanie umów

Na szczęście nigdy nie miałam takiej sytuacji, że ktoś mi nie zapłacił, a przez brak umowy nie mogłam dochodzić swoich praw. Ale wielokrotnie brakowało mi podpisanego przez klienta dokumentu, który jasno określałby zasady, zakres i termin naszej współpracy.

9. Mastermind z własną (byłą) klientką

To, co dzieje się w mastermindzie, zostaje w mastermindzie. To chyba najważniejsza zasada tego typu grup wsparcia, bo… w trakcie spotkań często opowiada się tam o bardzo sprawach, którymi niekoniecznie człowiek chce się chwalić. Właśnie ten fakt powodował, że trudno było mi szczerze rozmawiać o swoim biznesie z osobą, dla której chciałam być autorytetem w zakresie projektowania graficznego. Mastermind zresztą dość szybko naturalnie się rozpadł.

10. Kopiowanie cen innych

Wycenianie nadal jest dla mnie trudne, ale na początku było istną katorgą. Dlatego aby sobie je ułatwić, szukałam w internecie cen innych grafików i na tej podstawie ustalałam swoje stawki. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie to, że w takich internetowych cennikach nie podaje się, jak dokładnie przebiega współpraca. Ile czasu dany projektant poświęca na projekt? Czy w danym czasie realizuje tylko jedno zlecenie, czy kilka? Ile rund poprawek przysługuje klientowi? Te wszystkie kwestie mają istotny wpływ na cenę, a kopiując stawki innych, w ogóle nie brałam ich pod uwagę.

wyzwanie instakaruzela banner reklamowy

10 wniosków, dzięki którym praca na swoim coraz bardziej mi się podoba

1. Czas jest najcenniejszy, ale umiejętności także są ważne

Po dwóch latach wiem, że bardzo, ale to bardzo cenię sobie swój czas wolny, bo to jedyny zasób, którego w żaden sposób nie da się odbudować. Dlatego to właśnie czas, który spędzam na pracy nad danym projektem, jest najdroższy. Drugą kwestią, którą biorę pod uwagę, wyceniając, są moje umiejętności.

Dlatego projekty, które zajmują dużo czasu i wymagają sporych umiejętności, są najdroższe. Tych, które robi się szybko i do których nie trzeba nic szczególnego umieć, staram się w ogóle nie realizować.

2. Rób to, za co Ci płacą

Prowadząc swoją działalność gospodarczą i samodzielnie zajmując się większością zadań w firmie, chcąc nie chcąc, wiele się potrafi. I można zostać pochłoniętą przez klątwę wiedzy. Często zdarza mi się, że przygotowując projekt graficzny dla klienta mam od razu pomysł na rozwiązanie innych jego problemów – związanych z marketingiem, produktami czy copywritingiem. Bardzo mnie kusi, żeby w tym także pomagać, ale zawsze sobie powtarzam, żeby robić tylko to, za co realnie klient mi płaci. Bo przecież gdyby chciał, to do rozwiązani pozostałych problemów również zatrudniłby odpowiednie osoby.

3. Praca w podróży działa, ale pod pewnymi warunkami

Zdecydowałam się na taki model współpracy z klientami, który pozwala mi na pracę z dowolnego miejsca na świecie. Wystarczy mi laptop i internet, a by móc zarabiać pieniądze. I już wielokrotnie miałam okazję z tego skorzystać, pracując na przykład spod skałki, z vana czy… spod kibelka na campingu. Teraz już jednak wiem, że aby zarówna praca, jak i podróż były udane, to warunkiem koniecznym jest jasne określenie, kiedy jest czas na przygody, a kiedy na zajmowanie się obowiązkami służbowymi.

4. Satysfakcja i rozwój są dla mnie ważniejsze niż stabilizacja

Po dwóch latach pracy na swoim wiem, że czuję się zdecydowanie lepiej, kiedy realizuję ciekawe dla mnie projekty, przy których uczę się i które dają mi satysfakcję, niż takie, którą są bezpieczne. Dlatego właśnie wolę pracę freelancerki niż na etacie.

Oczywiście jestem pewna, że gdyby moja sytuacja życiowa była inna, to i priorytety wyglądałyby zupełnie inaczej.

5. Bój się i rób. Ucz się, robiąc

Jak przełamać strach? Moim zdaniem – nie przełamywać, tylko wziąć go pod rękę i wspólnie przekroczyć prób swojej strefy komfortu. Szukając magicznego sposoby na to, jak przestać się bać, tylko traci się czas. Z natury jestem raczej osobą odważną i zdecydowaną, ale w ciągu ostatnich dwóch lat było kilka sytuacji, kiedy coś, co mnie przerażało, odsuwałam w czasie. Prawda jest jednak taka, że przez to strach tylko rósł.

Uważam też, że najlepszym sposobym na naukę jest działanie. Kiedy ktoś pyta się mnie, jak nauczyć się grafiki, odpowiadam: projektując! Dokładnie tak wyglądała moja ścieżka edukacji: ogromną większość swoich umiejętności zdobyłam… realizując projekty dla klientów.

marka osobista

6. Ludzie to podstawa biznesu

Chyba żaden aspekt prowaddzienia firmy nie miałby sensu, gdyby nie ludzie!

  • Klienci – płacą, a bez pieniędzy biznes nie byłby biznesem.
  • Współpracownicy i podwykonawcy – sprawiają, że realizacja zadań staje się łatwiejsza.
  • Obserwatorki w sieci – powodują, że marketing ma sens.
  • Znajomości networkingowe – pozwalają tworzyć siatkę kontaktów, z których pomocy można skorzystać.
  • Bliscy – wspierają i pozwalają się wyluzować.
  • Zupełnie obcy – pomagają na firmowe problemy spojrzeć z dystansem i z zupełnie innej perspektywy.

7. Jeśli jest choć trochę lepiej, niż było, to znaczy, że jest dobrze

Jedną z głównych wartości mojej marki, ale także mnie jako osoby, jest rozwój. A on nie polega na tym, żeby było doskonale, tylko żeby było coraz lepiej. Jeśli więc dziś jest choć nieco lepsze niż wczoraj, to znaczy, że osiągnęłaś sukces. I dotyczy to każdego aspektu biznesu, na przykład:

  • coś zajęło Ci mniej czas niż poprzednio,
  • sprzedałaś o 1 e-booka więcej niż w zeszłym miesiącu,
  • masz o jeden post więcej na Instagramie.
    I tak dalej.    

8. Póki nie spróbujesz, to się nie dowiesz

Ten wniosek wysnułam po tym, jak przetestowałam Pinteresta. Byłam przekonana, że skoro lubię spędzać tam czas jako odbiorczyni, to równie dobrze będę się czuła w roli twórczyni. Nic bardziej mylnego! Podobnie zresztą stało się z YouTubem i kilkoma innymi narzędziami i platformami, które przetestowałam. Ale prawda jest taka, że każde przekonanie może zostać zweryfikowane tylko przez realne działanie. Dlatego warto próbować.

9. Szukanie kosztów, a nie wydatków, się opłaca

Nie jestem specjalistką od finansów. Wręcz przeciwnie, moja wiedza i umiejętności w zakresie zarządzania pieniędzmi są raczej znikome. Z perspektywy czasu wiem jednak, że zamienianie wydatków na życie w koszty firmowe przyniosło mi sporo oszczędności. Absolutnie nie zachęcam jednak do tego, aby w firmowe kosztu wrzucać prywatne zakupy, które z prowadzonym biznesem nie mają nic wspólnego! Ani do tego, żeby szukając kosztów, zacząć nagle wydawać więcej pieniędzy. Mówię raczej, że warto przeanalizować swoją sytuację finansową i zastanowić się, czy w jakiś sposób możemy ją zoptymalizować.

10. Bez planowania nie ma biznesu

W zasadzie to bez przychodu nie ma biznesu, ale planowanie jest na drugim miejsce firmowych „must-do”. Prowadząc biznes, trzeba planować. Chociażby dlatego, że niektóre sprawy firmowe mają datę realizacji, którą ktoś nam narzuca, jak chociażby przelew do ZUS-u, który trzeba wykonać w konkretnym terminie. A skoro tak, to znaczy że do tego dnia musisz mieć na koncie określoną kwotę. A to z kolei znaczy, że klient musi Ci wcześniej przelać pieniądze, co nastąpi dopiero po zakończeniu projektu. Musisz go więc zamknąć odpowiednio wcześnie. Ale żeby skończyć pracę wcześniej, to musisz ją też wcześniej zacząć, co z kolei może nastąpić dopiero po spotkaniu z klientem, które musi się odbyć w odpowiednim terminie… I tak dalej. Jak widzisz, wszystkie działania, które podejmujesz, tworzą ciąg naczyń połączonych, który istnieje dzięki planowaniu.

Własna firma, którą naprawdę lubię

Na koniec muszę przyznać, że moja własna firma to coś, co naprawdę lubię. Cieszy mnie praca na swoim, uczenie się, wyzwania, które stawia prowadzenie działalności. Mam nadzieję, że to się nie zmieni w kolejnych latach i że co roku, 3 września, będę mogła z Wami świętować kolejne urodziny firmy. Tego sobie, a w sumie i Wam, życzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *